Peru borówkowy gigant - czy nam zagraża?
Od kilku lat obserwuję informacje które są dostępne w internecie na temat borówek w Peru. Ktoś może powiedzieć co to nas tu w Polsce obchodzi? Przecież ten kraj jest po drugiej stronie świata. Niestety nasze zyski zależą od tego co dzieje się tam.
Borówka owoc globalny
Borówka jest owocem globalnym, ma to swoje plusy, ale niestety też minusy. Peru oferuje swoje borówki od sierpnia do marca, więc na początku swojego sezonu jest bezpośrednim konkurentem dla polskiej borówki. Jak widać transport nie jest dla nich wielkim problemem. Podobnie jak Chile dobrze sobie radzą z logistyką i potrafią wysyłać ten miękki owoc nie tylko do USA, ale i do Europy czy Chin. Duża odległość rynków po za wadami ma też zalety, eksportem zajmuje się niewiele firm, te są silniejsze zdecydowanie łatwiej im prowadzić rozmowy z odbiorcami.
Produkcja borówek w Peru
Dynamika wzrostu produkcji borówek w tym kraju jest bardzo imponująca, od 2014 roku eksport rósł średnio rocznie o 50%. W sezonie 2018-2019 Peru wyeksportowało 78 000 ton, nie znalazłem dokładnych danych z obecnego sezonu, ale już we wrześniu prognozowali, że będzie to 100-125 tys ton, IBO podaje, że będzie to w końcu 115 tysięcy ton.
Te liczby w porównaniu z eksportem polskim wyglądają przerażająco. Jednak gdy uwzględnimy fakt że oferują oni borówki przez 9 miesięcy w roku, czyli co najmniej 3 razy dłużej wygląda to już inaczej. Do Europy trafia około 1/3 tego eksportu.
Głównymi eksporterami były Camposol z 31,4% udziałem, następnie Hortifrut Peru z 12,4% i Hortifrut Tal z 10,7%. Czyli jedna firma eksportuje podobnie ile wynosi cała Polska produkcja borówek. U nas wygląda to zupełnie inaczej, postępuje coraz większe rozdrobnienie produkcji, ale też rozdrobnienie firm eksportujących.
Jeżeli chodzi o powierzchnię upraw w 2015 roku było to 1158 ha, przy wydajności 9 ton/ha w 2018 roku już 6011 ha przy wydajności ponad 15 ton/ha. ( https://gestion.pe/)
Kiedy borówki z Peru mają najlepsze ceny?
Niepokojący jest również, że dochodzi do spodku cen. O ile do 2018 roku Peru trzymało wysoki poziom cen, teraz widoczne jest wyraźne załamanie w listopadzie.
Poniżej wykres z cenami peruwiańskich borówek na rynku USA https://www.agronometrics.com/
Jest to dla nas niekorzystne, dlatego że trzeba liczyć się z tendencją do przerzucania produkcji i eksportu na początek sezonu, co niestety koliduje z naszym.
Wystarczy spojrzeć na wykres dostaw borówek z Peru do Europy i wyobrazić sobie co będzie się działo, jeżeli przesuną sezon o 2 tygodnie wcześniej. https://www.internationalblueberry.org/
Mało tego w Peru, gdzie panuje odpowiedni klimat do produkcji borówki, można ją wytwarzać w okresie od kwietnia do lipca, aby lepiej wykorzystać nisze produkcyjne. https://gestion.pe/economia/arandanos-produccion-minagri-produccion-de-arandanos-en-peru-crece-796-mas-que-hace-cuatro-anos-pero-su-precio-en-chacra-cae-noticia/?ref=gesr
Niestety nie wygląda to dobrze, tym bardziej że firmy zachodnie które kupują polskie borówki, obracają nią cały rok, naszą przez lipiec 2-3 miesiące w roku, peruwiańską przez 9 miesięcy. W praktyce sytuacja wygląda tak, że jeżeli u nasz zaczynają się problemy z jakością, Holendrzy czy Anglicy zamawiają towar właśnie z Peru. Dostawcy do marketów, nie mogą sobie pozwolić na przerwy w dostawach.
Niestety tak to wygląda, nie jesteśmy sami na tym globalnym rynku. Jeszcze 5 lat temu ta sytuacja wyglądała trochę inaczej, nie było Peru, sezon w Chile zaczyna się później, wrzesień był luźnym miesiącem.
Borówka w Polsce
Problemem tu u nas w Polsce jest rozdrobniona produkcja i niestety coraz bardziej rozdrabniający się handel. Zawsze było tak, że małymi graczami łatwiej było manipulować.
Problemem też jest nasza mentalność, konkurencją dla nas wydaje się być sąsiedni plantator czy firma kupująca borówki. Brakuje zgrania, zaufania i jedności. Bez tego daleko nie zajedziemy na tym światowym rynku.
Żeby nawiązać rywalizację w Peru czeka nas modernizacja nasadzeń, wymiana na te o lepszych parametrach, niekoniecznie łatwiejszych w uprawie.
Obecnie ukazuje się kilka nowych ciekawych odmian, niestety każdy testuje je na własną rękę i ciągle nie wiemy czym zastąpić Bluecropa, jaka nowa odmiana może konkurować we wrześniu w tą peruwiańską. Brakuje organizacji która byłaby w stanie takie rzeczy robić, już teraz wydawać konkretne zalecenia które z nowych odmian sprawdzają się w naszym klimacie i do jakich ograniczyć nasadzenia. Brakuje nam również siły i promocji w sektorze B2B na rynku europejskim.
Czekają nas trudne czasy.