Borówka i ciepły grudzień
Grudzień jest tym miesiącem w którym można zaczynać myśleć o cięciu. Brak liści, widoczne są już pąki kwiatowe, jest czas żeby przejrzeć kwatery, ocenić jak to cięcie ma wyglądać.
Pąków jest pod dostatkiem, jednak instynkt podpowiada, że łagodna zima może spowodować, że na wiosnę nie będzie wcale ich dużo. Na powyższym zdjęciu widać jak ta borówka bardzo jest zdezorientowana, bo zakwitła w grudniu.
Borówka uważana jest gatunek dosyć wytrzymały na przymrozki. 2017 czy 2019 rok pokazał, że pomimo ekstremalnych warunków w w drugiej połowie kwietnia i w maju borówka jakoś sobie poradziła. Zdecydowanie lepiej niż drzewa pestkowe ( czereśnie, wiśnie, śliwy), lepiej też niż większość odmian jabłoni. Wydawałoby się, że borówka jest praktycznie niezawodna. Jednak jest trochę inaczej. O ile wiosenne przymrozki znosi dosyć dobrze i bardzo dobrze regeneruje, to okres zimowy jest zdecydowanie trudniejszy, można stracić znaczną część plonu.
Ktoś może powiedzieć kiedy teraz mieliśmy ostrą zimę? Fakt kilka lat nie było ostrej. Ale to nie zima z systematycznymi mrozami na poziomie -10 czy -15 jest najgorsza, tylko ta ciepła z kilkoma nocami mroźnymi w drugiej połowie.
Pierwszą borówkę posadziłem w 2012 roku, czyli zaledwie 7 lat temu. Przez te siedem lat, były 2 lata z przymrozkami i jakoś szczęśliwie obeszło się bez większych strat.
Jednak przez te 7 lat zdarzyła się tylko jedna zima, gdzie na koniec marca nie było uszkodzeń pąków, było to podczas zimy w 2018-19. Pozostałe 6 spowodowały mniejsze bądź większe uszkodzenia pąków.
Straty zimowe są o tyle gorsze, że nic na nie nie możemy poradzić. Podczas przymrozków które występują w kwietniu czy maju możemy zasilać rośliny nawozami dolistnymi, biostymulatorami i w ten sposób skutecznie pomagamy roślinie zregenerować uszkodzone kwiaty czy zawiązki. W okresie zimowym niewiele możemy zrobić.
Dzisiaj jest 17 grudnia i w dzień temperatura u mnie osiągnęła 8st., w nocy 1-2 stopnie. Co prawda na początku grudnia mieliśmy delikatne ochłodzenie, jednak kilka nocy z temperaturą -5 to trochę za mało, żeby borówkę zatrzymać.
Borówka tym różni się od drzew sadowniczych, że w okresie jesienno-zimowym nie zapada w bezwzględny spoczynek. Cały czas, nawet po zrzuceniu liści, gdy ma ciepło chce ruszać. Tak też jest w tym roku, w połowie grudnia pąki są duże, trafiają się takie które się otworzyły.
Stopień rozwinięcia tych pąków zależy od stanowiska, czy cieplejsze tym większy postęp. Jednak mam kwatery w różnych miejscach i z doświadczenia wiem, że potem jest różnie, czasami te mocniej rozwinięte w cieplejszych miejscach po mrozach wyglądają lepiej niż te niby śpiące w niższych kwaterach.
Zależy to czy zimowe mrozy będą z wiatrem czy bez. W zimowe bezwietrzne noce różnice temperatury pomiędzy miejscami wyższymi z zastoiskami, może wynosić nawet 8-10 stopni. Podczas nawet delikatnego wiatru powietrze jest mieszane i wtedy pomiędzy górką a dołkiem nie ma różnic w temperaturze. Wtedy wyższe kwatery, na lżejszych cieplejszych glebach mogą dostać mocniej.
Do końca grudnia nie zapowiada się na jakieś znaczące ochłodzenie, więc trzeba się liczyć z postępem tej sytuacji. Potem w połowie stycznia, czy w lutym wystarczy 2-3 noce z temperaturą -20 i część pąków niestety może ulec uszkodzeniu.
Jak rozpoznać uszkodzone pąki? Po prostu trzeba je kroić, niektórzy kroją wzdłuż, ja jednak uważam, że bardziej wiarygodnym sposobem jest wielokrotne przecinanie pąka w poprzek. Bardzo dobrze straty zimowe widać podczas białego pąka i kwitnienia. Jeżeli kwiatostany są przestrzelone po 2-5 kwiatów na pąk to znaczy, że część z nich uległa uszkodzeniu. O liczbie kwiatów z pojedynczego pąka coś już pisałem - https://borowka24.pl/index.php/1-paki-kwiatowe-w-borowce-jak-liczyc
Poniżej filmik: